Opis
Ponoć inspiracją dla Świetlistej republiki był nominowany do Oskara polski film dokumentalny Dzieci z Leningradzkiego (2005), w którym Andrzej Celiński i Hanna Polak pokazali z jednej strony dławiącą obojętność moskwian na nieletnich mieszkańców dworca, z drugiej – fascynujący świat zabawy i wyobraźni, jaki dzieci potrafią wykreować, by przetrwać. Andrés Barba poruszone przez nich wątki rozwija, ale też dopowiada, uzupełnia, przetwarza. Przede wszystkim buduje w swojej książce arcyciekawą postać narratora, świadka wydarzeń, które miały miejsce dwadzieścia lat wcześniej, a teraz są przez niego relacjonowane, przy czym rewiduje on swój własny wkład w bieg wypadków.
Świetlistą republikę czyta się z jednej strony jak reportaż – narrator, urzędnik państwowy, opowiada przezroczystym, faktograficznym stylem, z drugiej, jak powiastkę filozoficzną – funkcjonariusz publiczny ma słabość do moralizowania i poszukiwania uniwersalnych wzorców, wreszcie jak thriller – Barba, zapalony czytelnik powieści gotyckich, potrafi budować napięcie. To pomieszanie narracyjnych porządków tworzy abstrakcyjną konstrukcję, w której fabuła i bohaterowie nabierają symbolicznych i archetypowych znaczeń. Skondensowana, wciągająca hipnotycznym rytmem zdań proza Barby porusza fundamentalne kwestie. Co się dzieje ze społeczeństwem, które nie pozwala na twórczy bunt młodych. Co się dzieje z dziećmi, gdy dorośli wobec nich abdykują i przestają traktować je jak dzieci. Jak dobrobyt wpływa na retorykę ksenofobii i wykluczenia. Jaki jest mechanizm powstawania teorii spiskowych i fake newsów. Jak zarządzanie strachem rodzi przemoc.
W Świetlistej republice dochodzi do niejednego morderstwa. Odpowiedź na pytanie, kto zabił, nie jest bynajmniej jednoznaczna. Sprawy nie ułatwia nam narrator – rozdarty, pełen wątpliwości, ułomny. Z jednej strony budzący sympatię swoją szczerością i zdolnością do bezlitosnej autoanalizy, z drugiej nieznośny w swoich skłonnościach do perorowania i pompatycznych sformułowań, konformistycznych posunięciach, naiwnej wierze we znaki, oderwanym od uczuć sentymentalizmie. Irytujący, lecz bardzo ludzki. Zwłaszcza w tych momentach, gdy nie boi się spojrzeć we własne jądro ciemności. „Ilekroć mam pokusę, żeby myśleć o sobie zbyt dobrze, wystarczy mi sobie przypomnieć, że przez dwa dni torturowałem dwunastoletnie dziecko, żeby wydało swoich towarzyszy” – wyznaje. Oprawca jest w każdym z nas, nie każdy jest wystarczająco dorosły, by to dostrzec.
____________________
Czasem – i tak właśnie dzieje się w Świetlistej republice – to, co najbliższe, miesza się trwale z tym, co obce. Ta piękna książka opowiada o tym, że zdarza się nam dokumentować i analizować wcale nie po to, żeby cokolwiek zrozumieć, albo – tym bardziej – zobaczyć. O tym, że bardziej wierzymy w to, co nas otacza, niż naprawdę chcemy to poznać.
Barbara Klicka
To niebezpieczna proza, usuwa nam ziemię spod stóp. Historia dzieci z dżungli, głodnych i odtrąconych, które rzucają wyzwanie żyjącej w sterylnym spokoju społeczności podzwrotnikowego miasta, odziera nas ze złudzeń. W dzieciach chcielibyśmy widzieć niewinność albo – przeciwnie – upatrujemy w nich bliską naturze dzikość, odbieramy im głos. Barba tymczasem każe nam się żegnać z wygodnymi wyobrażeniami i z wizją raz na zawsze uporządkowanego świata. Patrz w głąb siebie – zdaje się mówić – bo nie dzieci są groźbą. Jesteś kimś innym, niż ci się zdawało.
Jerzy Jarniewicz
Opinie
Na razie nie ma opinii o produkcie.