Opis
Co sprawiło, że Pniewski, niezależnie od zmieniającego się pejzażu politycznego, pozostał ulubieńcem władz? Po prostu talent i doświadczenie? Koneksje towarzyskie? Przebiegłość i spryt? A może mieszczański instynkt samozachowawczy i wola budowania niezależnie od okoliczności?
Piątek w swojej biografii daje nie tylko ciekawe interpretacje budowli wzniesionych przez Pniewskiego – a są wśród nich Teatr Wielki, Szkoła Baletowa, gmach Narodowego Banku Polskiego, Dom Chłopa czy budynek Polskiego Radia – ale również kreśli fascynujący portret człowieka o niespożytej sile witalnej. Pochodzący z zaściankowej szlachty architekt bez problemu poradził sobie w warunkach konkurencji rynkowej, gdy feudalny porządek runął. Nie stracił ducha, gdy wojna całkowicie go ogołociła. Sybaryta, lubiący dobre jedzenie, alkohol, piękne przedmioty, dobre ubrania, polowania i rauty, dbał, by i w socjalizmie tych przyjemności mu nie zabrakło.
Niezniszczalny to także barwna kronika towarzyska powojennej elity, obraz rwącej się do życia Warszawy, która wśród zgliszcz spotyka się w cukierniach, barach, kafejkach, gdzie kawa i wódka leją się strumieniami. „Rano ekshumacja, wieczorem dancing” – podsumowuje życie tamtych lat pracujący z Pniewskim architekt Andrzej Hubert Niewęgłowski.
Sybarytyzm znać też w budowlach Pniewskiego – z zewnątrz monumentalne i powściągliwe, w środku olśniewają feerią detali wykonanych z najlepszych materiałów, rozmachem przestrzeni, po której wzrok może błądzić leniwie, konstrukcją schodów, która domaga się, by kroczyć po nich z godnością i powoli.
Bohdan Pniewski w szarej, brutalnej rzeczywistości PRL-u pozwalał Polakom obcować z lepszym światem, pokazywał im obraz idealnego państwa, w którym nie ma miejsca na prowizorkę i gdzie myśl o wygodzie obywateli nie wyklucza podarowania im zbytku.
____________________
To nie tylko książka o słynnych budowlach Warszawy i o ich twórcy. To przede wszystkim opowieść o ambicji – i tej osobistej, i państwowej, o sile społecznych sieci i relacji, które opierają się dramatycznym zwrotom historii. A przy okazji o tym, że Warszawa to najdalej na północ wysunięte miasto… włoskie.
Olga Drenda
Pniewski potrafił łączyć wszystko ze wszystkim. Jego styl mieścił tradycję i postęp. Gotyk, renesans, art déco i soc. Swojskość i europejskość. Demokrację i rządy twardej ręki. Pewnie można by z tego uszyć program wyborczy. Architektura Pniewskiego zawsze była częścią polityki. Jest nią nadal. Dlatego książka Grzegorza Piątka brzmi tak aktualnie.
Marcin Wicha