Opis
Głównego bohatera powieści poznajemy w weekend, który spędza w swoim sztokholmskim mieszkaniu z córką i dwoma synami. Ma to być tzw. quality time, ale rozwiedziony mężczyzna widzi całą absurdalność tego fenomenu – wie, że nie da się zrekompensować nikomu straconego wcześniej czasu. Mimo to czuje się zobligowany, żeby jak najlepiej zająć się dziećmi i zapewnić im rozrywki. Ostatecznie kończy się to tak, jak w wielu innych rodzinach: wspólnym gapieniem się w telewizor, graniem na komputerze, wypadem do McDonalda, wycieczką na basen i do supermarketu. Chociaż rodzina wie, że ten weekend jest po to, aby mogli pobyć razem, schodzą sobie z drogi i każde z nich zajmuje się swoimi sprawami – nawet oglądanie meczu w tym samym pokoju odbywa się tak, że bracia oglądają dwa różne mecze, każdy na własnym ekranie. W międzyczasie główny bohater odpływa, oddając się rozmyślaniom na temat związku z dużo młodszą kobietą, wspomina swoje dzieciństwo w powojennym Kłodzku i pierwsze lata spędzone na emigracji.
Jurek Sawka, którego życiorys ma wiele punktów stycznych z biografią Macieja Zaremby Bielawskiego, autora popularnego w Polsce reportażu Dom z dwiema wieżami, napisał książkę zgoła inną od tej ostatniej, choć osadzoną w podobnej osobistej historii. Quality Time różni się nie tylko dlatego, że jest powieścią; odmienne jest przede wszystkim uformowanie głównego bohatera i jego usytuowanie w świecie. Nie ma tu próby rekonstrukcji kroniki rodzinnej, za narratorem nie stoją bowiem dumne duchy przodków wywodzących się w jednej linii z żydowskiej inteligencji, a w drugiej – z herbowej szlachty. Mama, lekarka, przyszła na świat w rodzinie biednego żydowskiego kapelusznika, ojciec, inżynier, był owocem gwałtu czeskiego ziemianina na wiejskiej służącej. W prowincjonalnym miasteczku żyli jak bieda-inteligencja: bez biblioteki pełnej książek, bez formy i bez rytuałów – innych niż popijawy w towarzystwie kolegów ojca z pracy. Kapitał, jaki nasz bohater otrzymał od swoich rodziców, był niewielki. Ojca wspomina tak: „Dzień w dzień po pracy tata siedział na zielonym tapczanie w naszym ciasnym mieszkaniu we Wrocławiu, pił koniak z małej butelki, którą buchnął z jeszcze jednej bezsensownej narady, i mamrotał: Po chuj żyć? Tę mantrę, sto pięćdziesiąt cztery polskie złote i radziecki zegarek odziedziczyłem w spadku. Mantrą zarządzam aż za dobrze, pieniędzy nie dało się wymienić, a okres gwarancji zegarka minął dawno temu”.
Sawka w swojej książce dokonuje bezpardonowej wiwisekcji psyche człowieka walczącego z depresją, brakiem przystosowania do fasadowego, szwedzkiego społeczeństwa, poczuciem obcości wobec własnych, wychowanych w diametralnie innej kulturze dzieci, doświadczeniem alienacji w ogóle – zawsze i wszędzie, niezależnie od okoliczności. Emigracja nie jest w tej książce wyjazdem z kraju dzieciństwa, pozostawianiem ojczyzny, opuszczeniem rodziny – gdyż te pojęcia w życiu bohatera nigdy się nie urzeczywistniły. Wychodźstwo, zdaje się mówić Sawka, to permanentny stan duszy. Kryje się w tej książce odwaga spojrzenia na wskroś – bez upiększeń, ładnych słówek i poetyckich obrazów – na życie w całej jego nudnej powtarzalności, na pustkę, którą zapełniają nam, liczne w dzisiejszej kulturze, czasoumilacze. Ale jest też w niej żar uczucia, które sprawia, że przynajmniej najbliższym chcemy ten czas tu i teraz uczynić znośnym.
____________________
Quality Time to portret człowieka, któremu odpłynęły wszystkie deski ratunku, rozpaczliwie chwytającego się przepływających w pobliżu przedmiotów, osób, seksu, miłości, młodości, aby tylko zagłuszyć dojmującą pustkę i przepracować nienazwaną traumę. Jurek Sawka nie korzysta w swoim rozrachunku z emigracją z łatwo dostępnych dróg ucieczki: nie popada w paranoję, nie szuka pocieszenia w kompleksie ofiary. Nie odwraca wzroku. Tworzy natomiast mozaikę obrazów i wrażeń, stanów emocjonalnych oraz zmysłowych doznań składających się na obraz współczesnego czyśćca, nieważkiego zawieszenia między utraconym piekłem Polski a szwedzkim rajem z prefabrykatów. Emigracja staje się w tym intymnym notatniku uniwersalną figurą wyobcowania, nieprzystawalności i samotności. Warto się z nią skonfrontować. Wszak czy wszyscy nie czujemy się bezdomni?
Antoni Komasa-Łazarkiewicz